Skip to main content

Web Content Display Web Content Display

Koordynatorki_rzy grupy roboczej "POP-EDU"
Marta Shaw i Marcin Broniatowski

Web Content Display Web Content Display

Sztuka/przetrwania. Dlaczego aktywiści klimatyczni atakują dzieła sztuki? Relacja z międzyuczelnianej debaty eksperckiej – Jagoda Mytych (UJ)

Jakie to uczucie, gdy coś pięknego i bezcennego jest niszczone na waszych oczach? – pytali aktywiści klimatyczni z organizacji Just Stop Oil i Letzte Generation, którzy w tym roku zamienili „wychodzenie na ulice” na „wchodzenie do muzeów”. Przestrzeń muzealna stała się dla nich polem walki o zaprzestanie spalania paliw kopalnych, które prowadzi nie tylko do kryzysu klimatyczno-ekologicznego, ale w konsekwencji w skali globalnej pogłębia także społeczne i ekonomiczne podziały i nierówności. Protesty, najczęściej w formie oblania farbą lub obrzucenia jedzeniem najbardziej rozpoznawalnych dzieł sztuki jak „Mona Lisa”, „Słoneczniki” czy „Dziewczyna z Perłą” wywołały skrajne reakcje i ożywione dyskusje również w środowisku akademickim. Przedstawiciele trzech krakowskich uczelni wyższych – Uniwersytetu Jagiellońskiego, Akademii Sztuk Pięknych oraz Uniwersytetu Pedagogicznego, wykorzystali tę okazję do wymiany myśli i nawiązania interdyscyplinarnej współpracy.

29 listopada 2022 r. pod patronatem Prorektora ASP ds. studenckich i kształcenia, dr hab. Roberta Sowy odbyła się pierwsza międzyuczelniana debata ekspercka „Sztuka/przetrwania. Dlaczego aktywiści klimatyczni atakują dzieła sztuki?” Spotkanie otworzyło sześć prezentacji, które nawiązywały do tematów protestów: klimat, żywność, sprawiedliwość i sztuka. 

Akt wandalizmu czy opór obywatelski

Panelistki i paneliści rozpoczęli od podzielenia się swoimi refleksjami na temat protestów aktywistów klimatycznych w muzeach. Jestem zwolenniczką mówienia poprzez piękno a nie poprzez agresję, więc dla mnie to był akt wandalizmu. Atak na tak cenne dzieła sztuki to niszczenie własnej kultury – rozpoczęła dr Marta Bożyk, artystka z Wydziału Grafiki ASP w Krakowie.

Z tym poglądem zgodziła się prof. Dorota Matuszko, klimatolożka, która zwróciła uwagę, że taka forma protestów może zniechęcić do aktywizmu klimatycznego. Powinniśmy alarmować i uświadamiać, bo rzeczywiście sytuacja staje się coraz bardziej niepokojąca. Nie wiem jednak, czy metoda niszczenia jest najskuteczniejsza. Nie dość, że może być przykładem dla innych i skłaniać do wandalizmu, ale też może zniechęcać do aktywistów klimatycznych. Nawoływałabym artystów i aktywistów, żeby wykazali się swoją kreatywnością w pokazaniu, w odpowiednio wstrząsający sposób, co możemy utracić niszcząc  naturę. Myślę, że lepiej wyrażać zachwyt nad pięknem świata niż niszczyć działa sztuki. Przykładem takiego działania był ostatni slajd mojej prezentacji, który przedstawiał obraz „Rybacy” Wyczółkowskiego oraz jego przerobioną kopię, która pokazuje, że za chwilę w rzekach nie będziemy mieli już czego łowić poza plastikiem i śmieciami – powiedziała klimatolożka.

Dr Bożyk przytoczyła dwa inne przykłady sztuki alarmującej o kryzysie klimatyczno-ekologicznym: wystawę „Vistula is burning” artystów z ASP oraz performance „Ice Watch” Olafura Eliassona. Wisła się pali to tytuł piękny, prawdziwy i straszny. Michalina Bigaj zrobiła ogromną czerwoną, płonącą świetlówkę przypominającą kształtem Wisłę. Na drugą z tych prac składały się wielkie bryły lodu, które Olafur Eliasson przywiózł z Grenlandii i wystawił przed budynkiem Tate Modern. Topiły się na oczach ludzi. Dzień po dniu było widać, jak lód znikał w oczach i pozostawała po nim mokra plama. Jestem bliższa takiemu działaniu – poprzez piękno – a mówi się to samo. Oczywiście rozumiem aktywistów i też chciałabym wstrząsnąć sumieniami tych, którzy rządzą tym światem, żeby odrzucili konsumpcjonizm na rzecz czegoś głębszego – wyjaśniła artystka.

Pojawiały się także głosy kontry, wskazujące, że są to akty obywatelskiego nieposłuszeństwa, nie tyle dopuszczalne, co wręcz konieczne wobec braku reakcji na bardziej standardowe działania i apele środowisk naukowych.

Płaczemy nad dziełami sztuki, a nie płaczemy nad niszczeniem dzikiej przyrody. Wolałabym, żeby to ona przetrwała i żebym można ją było oglądać nie tylko na olejnych obrazach, a niedługo jedynie to nam pozostanie. Pierwszy protest, którego celem były ‘Słoneczniki’ Van Gogha była dla mnie bardzo symboliczny, bo to malarz, który żył w ubóstwie, a teraz jego obrazy kosztują krocie. Jestem za radykalizacją protestów, ponieważ jest coraz więcej głosów, że nasze działania nie przynoszą skutku – powiedziała prof. Paulina Kramarz. Biolożka uważa, że naukowcy obawiają się mówić rzeczy alarmujące, ponieważ boją się negatywnych reakcji również ze strony ich własnego otoczenia akademickiego. Bywamy nazywani panikarzami, mówi się, że przesadzamy. Tymczasem jeden z amerykańskich klimatologów, Peter Kalmus, otwarcie mówi o konieczności podejmowania obywatelskiego nieposłuszeństwa. Trzeba też pamiętać, że w protest polegający na oblaniu „Słoneczników” zaangażowane były naprawdę młode osoby i myślę że większość z nas zna takie młode osoby, które są przerażone obojętnością świata na ich przyszłość. Bo o świecie najczęściej dyskutują panowie w szarych garniturach, w nieco starszym wieku, co można było zobaczyć na konferencji COP27 – dodała naukowczyni.  

Za radykalizacją protestów opowiedziała się także prof. Katarzyna Jasikowska. Grzecznie to już było. Koncepcje naprawy świata w sposób dyplomatyczny i przy pomocy negocjacji, nie przyniosły oczekiwanych efektów. Szczyty klimatyczne się odbywają, ale w tym samym czasie trend średniej temperatury jest wciąż wzrostowy. Zwróciła także uwagę, że zniszczeniu nie uległo żadne z dzieł sztuki i że aktywiści mieli pełną świadomość, że nie uszkodzą obrazów. Gdybym miała te działania zinterpretować jako socjolożka, również przyjęłabym trop, że są to akty nieposłuszeństwa obywatelskiego, czyli łamanie prawa z pełną premedytacją, świadomością i gotowością poniesienia konsekwencji. Atakowali ikony, obrazy, które są cenne, ważne i rozpoznawane nie tylko przez znawców sztuki, ale przez przeciętnego człowieka, który jest w stanie nazwać zarówno łuki McDonaldsa jak i ‘Słoneczniki’ Van Gogha. Bardzo ważna jest tu ta gotowość poniesienia konsekwencji. Dla mnie to ryk, płacz, gniew, frustracja osób, które próbowały już bardzo wielu rzeczy, prawie wszystkiego i dlatego nadszedł czas na działanie wręcz autodestrukcyjne, czyli niszczenie czy stwarzanie wrażenia, że zniszczeniu ulegają cenne elementy cywilizacji człowieka – zasugerowała socjolożka.

Dr Patryk Szaj zwrócił uwagę, że jest to nieposłuszeństwo ekologiczne związane z systemową bezsilnością i brakiem mechanizmów sankcjonowania wypracowanych podczas szczytów klimatycznych umów. Tak, jak w przypadku Porozumienia Paryskiego, w ramach którego wszyscy dbamy, żeby globalne ocieplenie zatrzymało się na poziomie 1,5 st. C, ale nikt nie mówi „sprawdzam”. Nie ma żadnych mechanizmów prawnych, które by to sankcjonowały. Literaturoznawca nawiązał także do określeń, które padały pod adresem aktywistów. Spotkałem się też z opiniami, że oblewanie szyb, za którymi znajdują się obrazy to idiotyzm. Zgodziłbym się, że jest to zachowanie idiotyczne, ale w rozumieniu idiotyzmu z „Idioty” Dostojewskiego, którym współcześnie posługuje się Isabelle Stengers  – jestem idiotą, ponieważ wystawiam się na wyśmianie i krytykę, ale robię to w imię czegoś ważniejszego, w imię przetrwania. Jest w tym niezgoda na status quo, na obowiązujące normy, jest to obrazoburstwo, ale w imię czegoś istotniejszego.

Rzucanie w obrazy jest złe, nierzucanie według mnie też byłoby złe, bo nie zwraca uwagi na problem – twierdzi prof. Monika Wojtaszek-Dziadusz, dla której agresja zawsze jest wyrazem totalnej bezsilności, z którą nie wiadomo, co zrobić. Wynika z niewiedzy, jak rozwiązać problem. Niestety zdaniem projektantki działania aktywistów nie odniosą większego skutku i zostaną szybko zapomniane. Czymkolwiek było to pokierowane, czy był to akt absolutnej desperacji czy była to próba zdyskredytowania aktywistów klimatycznych, bo i takie głosy się pojawiały, dziś wszyscy o tym usłyszeli i wiedzą. Pytanie tylko na jak długo zostanie to w naszej pamięci i czy coś z tym zrobimy. Obawiam się, że my prędzej się przystosujemy niż spróbujemy coś z tym zrobić. Przystosowanie się wymaga mniejszego wysiłku niż podjęcie rewolucyjnych działań. Są takie amerykańskie filmy jak np. "Armagedon" z happy endem, na których wszyscy, ponad podziałami i z różnych krajów, się mobilizują i ratują świat, a potem wszyscy biją brawo, bo nam się tak fantastycznie udało. Tylko to zawsze zostaje w filmie – skomentowała wykładowczyni ASP.

Z kolei dr Michał Pałasz wskazał, że „wszyscy mają rację, bo jest to skomplikowana sytuacja”. Zdaniem badacza zarządzania, oblewanie chronionych obrazów farbą nie jest działaniem najskuteczniejszym, ale też nie musi takim być, bo działania aktywistyczne nie są „wyścigiem na skuteczność”. Protesty są jednym z bardzo wielu działań podejmowanych przez ludzi na całym świecie. Ciężko mi powiedzieć, czy może ono zniechęcić innych do walki o klimat. Zniechęconych zniechęci bardziej, a zachęconych nie zniechęci. Czy w ogóle będziemy o tych działaniach pamiętać za jakiś czas? Zdecydowanie nie. To news medialny. Tam się nic nie stało, to nie stanie się częścią historii. Kto pamięta sufrażystki, które z siekierami atakowały obrazy w muzeach? Nikt. A kto korzysta z praw kobiet dzisiaj? My wszyscy. Jeśli jest się młodym człowiekiem, który nie jest odpowiedzialny za to, do czego doprowadzono, ale poniesie konsekwencje, to ja nie zamierzam zakazywać nikomu oblewania obrazów, czy nawet atakowania ich siekierą. I sam się zastanawiam, czy ci artyści przypadkiem nie wsparliby tych protestów.

Jednym z problemów działań aktywistycznych jest emocjonalne obciążenie, zwłaszcza, co sugerowały też głosy z sali – młodym aktywistom brakuje poczucia sprawczości. Młodzieżowe strajki się punktowo wypalają – bo ile można? Co jeszcze mogą zrobić młodzi ludzie, którzy nie poszli do szkoły i wyszli na ulice, gdzie strajkowali. Jeżeli przeciwstawiali się swoim nauczycielom, a nawet rodzicom. To co mogą jeszcze zrobić? Greta Thunberg nie pojechała na COP27, co było szeroko komentowane, co niesamowicie mnie irytuje. Co jeszcze konkretnie Greta mogłaby w sprawie klimatu zrobić. Myślę, że w sferze podnoszenia świadomości na temat kryzysu klimatyczno-ekologicznego zrobiła więcej niż większość przywódców, którzy na te szczyty jeżdżą – powiedziała prof. Jasikowska.

Koniec świata (jaki znamy) i jak go przetrwać

W listopadzie aktywiści klimatyczni „zaatakowali” w Leopold Museum obraz „Śmierć i życie” Gustava Klimta, podkreślając, że dalsze spalanie paliw kopalnych to „wyrok śmierci” (>>>). Dodatkowo dwie publikacje, które przyświecały debacie: „Za pięć dwunasta koniec świata. Kryzys klimatyczno-ekologiczny głosem wielu nauk”  (red. Jasikowska, Pałasz 2022) oraz „Pamiętnik z końca świata (jaki znamy)” (Szaj 2022) już w tytule zapowiadają nadchodzący koniec. Jak będzie on wyglądał i komu uda się sztuka przetrwania, a dla kogo będzie to wyrok śmierci – to kolejne pytania, z którymi zmierzyli się paneliści i panelistki.

Przy dalszej realizacji scenariusza business as usual, życia jak zwykle pomimo kryzysu grozi nam koniec świata. Ma on dwojaki charakter: albo zostaniemy ukarani przez nasze środowisko, które nie będzie z nami negocjować tylko swoimi prawami działając sprawi, że nasz system społeczno-gospodarczy i świat, w którym żyjemy, jaki znamy, się po prostu skończy. Druga opcja jest taka, że my sami zmienimy ten świat na świat, w którym będziemy mogli jakoś tak funkcjonować, inaczej niż teraz, ale wystarczająco dobrze, żeby trwać bez kryzysów i to będzie kryzys kontrolowany. Kryzys kontrolowany i zmiana całego systemu społeczno-ekonomicznego albo kryzys niekontrolowany i zapaść ekologiczna i planetarna – wyjaśnił dr Pałasz.

Badacz przytoczył przy okazji koncepcje prof. Jema Bendella, specjalisty od zarządzania, którzy pisze o skutkach globalnej zapaści społecznej wywołanej przez zmiany klimatu. Koncepcja ta ma stanowić przeciwwagę dla rozwijanej od 50 lat koncepcji zrównoważonego rozwoju. Ostateczną konsekwencją z perspektywy antropocentrycznej są wojny. Ludzie, którzy nie będą mieli gdzie i jak żyć, będą migrować tam, gdzie jeszcze da się żyć. Nasza szerokość geograficzna jest na przykład bardzo sprzyjająca. I stąd komentarze polityków, że nie ma się czym martwić, bo będziemy mieli wino i mandarynki. Czym się martwić? Chyba niczym. Budujmy te mury na granicy [ironia]. Już teraz mamy próbkę adaptacji do skutków wojen klimatycznych w związku z inwazją Rosji na Ukrainę, do masowych migracji. Ja prawie nie mam wątpliwości, że dojdzie do zapaści społecznej, o której Bendell pisze – dodaje naukowiec z UJ.

Zdaniem dr Szaja jest to czas na pracę z żałobą klimatyczną, która może być doświadczeniem na swój sposób pozytywnym. Musimy wykonać pracę żałoby, żeby pogodzić się z tym, że jest za pięć dwunasta albo raczej pięć po dwunastej. Pogodzić się z tym, że ta cywilizacja jest nie do uratowania. Albo będziemy tym kryzysem jakoś zarządzać, trochę na naszych warunkach albo on nas zmiecie. Badacz zwraca też uwagę, że tak jak pisze w „Realizmie kapitalistycznym” Mark Fisher, znaturalizowany kapitalizm produkuje iluzje braku alternatywy, którą uwewnętrzniamy jako indywidualny wzorzec myślenia. Pierwszym krokiem jest rzetelna praca żałoby, pogodzenia się z utratą, a drugim przerzucenie tej dyskusji z odpowiedzialności jednostkowej na kwestie systemowe, na kwestie sprawiedliwości klimatycznej, na kwestie redystrybucji bogactwa i sprawiedliwości żywieniowej i budowania społeczności.

Z kolei prof. Kramarz stwierdziła, że w obszarze wytwarzania żywności, czy też rolnictwa,  łatwo odnaleźć pocieszenie. Zachodzi sporo zmian społecznych oraz stosunkowo prosto wprowadzić choć drobne zmiany w najbliższym otoczeniu. Niedawno skończył się największy strajk rolników w Indiach, sporo się dobrego dzieje się w Ameryce Południowej, największy ruch społecznych na świecie, La via Campesina, skupia właśnie ludność wiejską, aż 300 milionów osób. Dlatego też pokładam nadzieję w globalnym południu, może dlatego, że tam społeczeństwa jakoś łatwiej tworzą wspólnoty. Które musimy tworzyć, bo wtedy jesteśmy skuteczniejsi i skuteczniejsze, no i lepiej nam się żyje, jako gatunkowi społecznemu – we wspólnotach, a nie w zatomizowanych, zindywidualizowanych społecznościach globalnej północy. Konieczne są też zmiany narracji w wyobrażeniu sobie innego świata. Zajęłam się rolnictwem, bo raz jest to ważne z punktu widzenia negatywnego wpływu dominującego modelu rolnictwa przemysłowego na bioróżnorodność. A dwa, zmiana tego modelu pozwala wprowadzać właśnie nowe narracje do społeczeństw ludzkich. Związane choćby z powrotem tego, że człowiek jest częścią przyrody, że jest gatunkiem społecznym. Również w Polsce powstaje coraz więcej wspólnot wokół wytwarzania żywności, jak choćby kooperatywy, Rolnictwo Wspierane przez Społeczność, coraz głośniej o agroekologii. A z drobnych działań w miastach – można założyć ogród miejski, będący nie tylko miejscem wytwarzania żywności, ale i spotkań – przekonuje biolożka.

Rola uczelni i miejsce nauki wobec kryzysu klimatyczno-ekologicznego

W duchu przemyśleń holenderskiego historyka Rutgera Bregmana, że wszyscy mają do odegrania jakąś rolę. Zarówno profesor, jak i anarchista. Networker i agitator. Prowokator i rozjemca. Ludzie posługujący się akademickim żargonem i popularyzatorzy ich ustaleń. Ludzie, którzy lobbują za kulisami, i ludzie, którzy protestują gwałtownie na ulicach (>>>), na koniec debaty uczestniczki i uczestnicy podzielili się refleksjami dotyczącymi roli środowisk akademickich, edukacji i aktywistycznych inicjatyw podejmowanych na uczelniach wobec kryzysu klimatyczno-ekologicznego.

W Uniwersytecie Jagiellońskim istotnym spoiwem dla działań proklimatycznych okazała się oddolna inicjatywa KlimatUJ, a następnie powołanie w 2021 r. Rady Klimatycznej, której członkowie opracowali i przekazali Rektorowi Strategię Klimatyczną UJ, która ma przygotować działania mitygacyjne i adaptacyjne na uczelni. Gdy patrzę na punkt wyjścia i to, co mamy dzisiaj, to zdarzyło się całkiem sporo, ale mogło się wydarzyć więcej, gdyby nas słuchano i gdyby była wola polityczna do podejmowania konkretnych działań zmierzających do podejmowania wyzwania Udało się na UJ stworzyć społeczności osób, które wiedzą o sobie nawzajem, że zajmują się tematyką klimatyczną i jest ona dla nich ważna i które w swoich działaniach wykraczają poza pisanie artykułów naukowych dla innych naukowców – powiedziała Katarzyna Jasikowska, koordynatorka Rady Klimatycznej UJ.

Bardzo cieszę się, że poznałam innych członków Rady Klimatycznej UJ, ponieważ dzięki tym relacjom mogę coś zdziałać w ramach uczelni. Ale zdecydowaną większość działań podejmuję poza uniwersytetem, który jak na razie nie przyjmuje do wiadomości, że jest kryzys klimatyczno-ekologiczny. W kwestiach klimatycznych robimy partyzantkę edukacyjną, tzn. wiele oddolnie – przyznała prof. Paulina Kramarz.

Koledzy zniechęcali mnie do pracy w Radzie Klimatycznej i straciłam nadzieję, że znajdę wśród nich wsparcie, ale wtedy nakierowałam swoje działania na studentów, którzy zresztą sami do mnie przyszli z propozycją współpracy, ponieważ młodzi ludzie doskonale wyczuwają z kim można rozmawiać, żeby zrobić coś fajnego. Kieruję studenckim zespołem badawczym. Nie czuję się aktywistką, raczej ekspertem. Klimatologia należy do nauk ścisłych, w związku z czym ja się opieram na konkretnych danych klimatologicznych.. Taka jest rola naukowca, trzeba dochodzić do prawdy i mówić o faktach. Już pogodziłam się, że na nie będę miała wsparcia od moich kolegów rówieśników, ale cieszę się, że mam możliwość zrobić coś dobrego i zarażać pasją studentów i studentki – powiedziała prof. Dorota Matuszko.

Dr Pałasz w swoich działań koncentruje się na dydaktyce i uczeniu studentów i studentki szukania praktycznych rozwiązań. Jestem pracownikiem dydaktycznym, ponieważ badań mamy dość – w tym kontekście już wszystko wiemy, teraz musimy działać. Mieliśmy dzisiaj przykłady, które pobudzają wyobraźnie. Koncentruję się na edukacji, partyzanckiej i niepartyzanckiej. Zaproponowałam kilka kursów fakultatywnych w ramach których robimy tylko projekty. Działamy. Naukowiec dodał, że drugą istotną dla środowiska akademickiego kwestią jest przenikanie się hermetycznych dotąd środowisk i przekraczanie granic stawianych przez dyscypliny. To jest bardzo szkodliwe, gdy jako naukowcy jesteśmy od siebie odizolowani. Potrzebujemy wyobraźni, inspiracji, transgresyjności, odwagi. To wszystko można odnaleźć w sztuce i projektowaniu – podkreślał.

Członkowie i członkinie Rady Klimatycznej UJ są współprowadzącymi interdyscyplinarnych kursów na temat zmian klimatu: w tym roku ruszyła czwarta edycja kursu "Wyzwania dla demokracji w dobie zmian klimatycznych – perspektywa interdyscyplinarna" oraz pierwsza edycja kursu "Kryzys klimatyczno-ekologiczny głosem wielu nauk", a część z nich także współautorami wydanej w wolnym dostępie interdyscyplinarnej publikacji ”Za pięć dwunasta koniec świata. Kryzys klimatyczno-ekologiczny głosem wielu nauk” (https://za512.uj.edu.pl).

Z kolei dr Patryk Szaj zajmujący się na co dzień przybliżaniem odbiorcom obszaru humanistyki środowiskowej zapewnia,  że zagadnienia zmian klimatu jako doświadczenia uniwersalnego włączyć można do zajęć pozornie niezwiązanych z klimatem. Jestem literaturoznawcą i prowadzę zajęcia, które tytularnie, jeśli chodzi o efekty uczenia, nie mają nic wspólnego z kryzysem klimatycznym. Staram się jednak przemycać różne wątki i dyskusje, np. podczas zajęć z poetyki, które teoretycznie polegają na rozkładaniu tekstów na czynniki pierwsze, nazwaniu wszystkich elementów budowy dzieła literackiego. Niby uczymy się warsztatu polonistycznego, ale robimy to na przykładach tekstów, którym o coś chodzi, które zwracają na coś uwagę – przekonywał.

Również w Akademii Sztuk Pięknych nie brakuje inicjatyw, które mają na celu przygotowanie uczelni na nadchodzące wyzwania. Prof. Monika Wojtaszek-Dziadusz, która od lat czynnie włącza się w walkę o czyste powietrze współpracując z Krakowskim Alarmem Smogowym i Polskim Alarmem Smogowym, pełni na ASP funkcję pełnomocnika Rektora ds. działań proekologicznych. Udało się uporządkować spawy różnych niebezpiecznych odpadów, które mamy na uczelni. Z założenia i systemowo, większość pedagogów wpisuje wymóg dbałości o środowisko i ekologię w niemal każde zadanie. Staramy się realizować tematy, które mają na względzie dobro człowieka, ale patrzymy na tego człowieka szerzej i na to, jaki ślad pozostawia w środowisku. Jestem bardzo dumna z naszych studentów. Od czasu, gdy kilka lat temu powiedziałam kilka niewygodnych rzeczy na temat środowiska i działalności człowieka, to widzę, że oni teraz sami wychodzą z inicjatywą, są świadomi zagrożeń. Wielu rzeczy się od nich dowiadujemy. To są ludzie, którzy za chwilę pójdą zmieniać świat – deklaruje naukowczyni.

Dr Marta Bożyk zaprezentowała podczas spotkania działania realizowane w ramach grantu „Nature is my Homeland” (NAWA). Artystka z zespołem przygotowuje w tej chwili nowy projekt „Kierunek Ziemia”, w ramach którego kadra oraz studenci i studentki wyruszą w podróż i zobaczą, co warto ocalić. Moim zadaniem jest edukowanie i zdobywanie środków na uświadamianie ludziom ważnych rzeczy, tworzenia pola do rozmowy, zdobywania wiedzy i szerzenia tej wiedzy. Jednostka też może dużo zdziałać, zwłaszcza my na uczelniach docieramy do ogromnej liczby odbiorców. Wyobrażam sobie, że moi studenci pójdą w świat świadomi, to mogą zrobić rewolucję. My będziemy w cieniu, a to oni zrobią rewolucję – wyraziła nadzieję.

Uczestniczki i uczestnicy panelu byli zgodni, że warto wychodzić poza granice własnych dyscyplin i mury uczelni by wspólnie szukać inspiracji i rozwiązań. Zapowiedziano też podejmowanie kolejnych wspólnych działań i inicjatyw, które zbliżą środowisko naukowe i studenckie UJ, AP i ASP, a wsparcie dla tych działań wyraził Prorektor ASP ds. studenckich i kształcenia, dr hab. Robert Sowa.

Uczestniczki i uczestnicy debaty:

dr hab. Dorota Matuszko, prof. UJ, klimatolożka z Instytutu Geografii i Gospodarki Przestrzennej UJ, członkini Rady Klimatycznej UJ

dr. hab. Paulina Kramarz, prof. UJ, biolożka z Instytutu Nauk o Środowisku, członkini Rady Klimatycznej UJ, współtwórczyni portalu Nauka dla przyrody https://naukadlaprzyrody.pl

dr hab. Katarzyna Jasikowska, prof. UJ, socjolożka z Instytutu Socjologii UJ, związana z klimatUJ, koordynatorka Rady Klimatycznej UJ, członkini prezydium Rady Klimatycznej przy United Nations Global Compact Network Poland, współredaktorka książki „Za pięć dwunasta koniec świata. Kryzys klimatyczno-ekologiczny głosem wielu nauk” https://za512.uj.edu.pl

dr hab. Monika Wojtaszek-Dziadusz, pełnomocnik Rektora Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie ds. działań proekologicznych, kierowniczka Pracowni Projektowania Opakowań i Typografii Wydziału Form Przemysłowych ASP w Krakowie

dr Marta Bożyk, artystka z Wydziału Grafiki ASP w Krakowie, koordynatorka projektu „Nature is my Homeland” finansowanego z grantu 2018-2020 NAWA o numerze umowy: PPI/APM/2018/1/00006/U/001 https://natureismyhomeland.asp.krakow.pl/o-projekcie/

dr Patryk Szaj, literaturoznawca z Katedry Teorii i Antropologii Literatury Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, autor książki „Pamiętnik z końca świata (jaki znamy)”, redaktor prowadzący serii wydawniczej Humanistyka Środowiskowa (Wydawnictwo WBPiCAK w Poznaniu)

dr Michał Pałasz, badacz zarządzania w antropocenie z Instytutu Kultury UJ, członek Rady Klimatycznej UJ, współredaktor książki „Za pięć dwunasta koniec świata. Kryzys klimatyczno-ekologiczny głosem wielu nauk” https://za512.uj.edu.pl; organizator spotkania

Recommended
Rejestracja na przedmioty o kryzysie klimatyczno-ekologicznym sem. II 22/23

Rejestracja na przedmioty o kryzysie klimatyczno-ekologicznym sem. II 22/23

Katalog kursów, wydarzeń i inicjatyw klimatyczno-ekologicznych na UJ

Katalog kursów, wydarzeń i inicjatyw klimatyczno-ekologicznych na UJ